Godzina 2:00. Bezlitosny budzik daje znać o swojej obecności. Trzeba wstawać. Mam wrażenie, że w ogóle nie zmrużyłem oka. Szybka kawa, kanapka i można ruszać. Jeszcze tylko sprawdzam, czy niczego nie zapomniałem. Kiedyś zdarzyło mi się pojechać na zdjęcia bez karty pamięci – człowiek uczy się na własnych błędach. Po wyjściu na dwór rześkie powietrze skutecznie mnie dobudza, a rozgwieżdżone niebo wróży piękny poranek. W planach mam zdjęcia ptaków na pobliskim jeziorze. Czekałem cały rok, żeby poziom wody był na tyle niski, aby odsłoniły się błotniste połacie ściągające ptaki wodno-błotne.

Gdy dojeżdżam na miejsce, widoczność staje się coraz gorsza. Gęsta jak mleko mgła zalała całą okolicę. Mam wrażenie że mogę ją dotknąć. W tych warunkach nie będę w stanie dojść do wcześniej upatrzonego miejsca, bez ryzyka zgubienia się. Postanawiam się zdrzemnąć w aucie i poczekać, aż zrobi się trochę jaśniej. Po godzinie sytuacja niewiele się poprawiła, ale już dłużej nie mogę wysiedzieć w aucie.

Ubieram kalosze, w jednej ręce karimata w drugiej siatka maskująca, na plecach ciężki plecak ze statywem i aparatem. Wyglądam niczym obładowany wół. Przede mną kilkaset metrów przedzierania się przez grząskie błoto. Z każdym krokiem walczę z błotem o kalosze. Czasami zapadają się tak głęboko, że ich nie widać. Najważniejsze, aby sprzęt fotograficzny nie wpadł w błoto. Wszechobecna mgła pozwala mi zobaczyć na zaledwie 2m. Nie ma mowy, abym znalazł wcześniej upatrzone miejsce.

Postanawiam się rozłożyć tu, gdzie doszedłem. Kładę się na karimacie, która zapada się w grząskie błoto. Przykryty siatką maskującą, pozostaje mi czekać na rozwój wydarzeń. Uwielbiam ten moment w fotografii przyrodniczej. Wszystko zaczyna się budzić do życia, a ja niezauważony mogę obserwować to będąc w sercu wydarzeń.

Słońce powinno już wstać, jednak nieustępliwa mgła skutecznie je przykrywa. Robi się jednak coraz jaśniej. Na horyzoncie dostrzegam pierwsze sylwetki ptaków. To biegusy zmienne przyleciały żerować w błocie. Cieszę się z ich obecności, ponieważ oznacza to, że wybrałem dobre miejsce na zasiadkę. Kartę pamięci zaczynają zapełniać minimalistyczne ujęcia sylwetek biegusów. Jest dobrze. W pewnym momencie wszystkie ptaki odlatują. Prawdopodobnie spłoszył je przelatujący nieopodal bielik. Nastaje zupełna cisza.

Przez kolejne minuty nic się nie dzieje. To czas na przeglądanie zrobionych zdjęć.

Następna godzina upływa pod znakiem oczekiwania i rozmyślania. Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale ja mam w swojej głowie mnóstwo wymarzonych ujęć, które chciałbym kiedyś w przyszłości sfotografować. Jednym z nich było zdjęcie czapli białych wyłaniających się z gęstej mgły. Wielokrotnie próbowałem zrealizować ten kadr, lecz nigdy z powodzeniem. Zdarzało mi się, że czaple chodziły 3m od mojego obiektywu, niestety bez mgły. Innym razem warunki były idealne, lecz żadna czapla nie przyleciała.

Dzisiaj mgła była perfekcyjna. Gdy za długo patrzyłem się w otchłań, wydawało mi się, że w oddali widzę kształty czapli. Szybko jednak odrzucałem od siebie tę myśl, ponieważ nigdy w tym miejscu nie widziałem wcześniej tego gatunku. W pewnym momencie z mgły zaczęły się wyłaniać charakterystyczne kształty… Uszczypnąłem się, to nie może być sen! Trzy czaple białe szły prosto w moją stronę! Białe damy. W pewnym momencie utworzyły idealną kompozycję. Nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Aparat nie nadążał zapisywać zdjęć na karcie pamięci.
Chwilo trwaj!

To był jeden z najbardziej wyjątkowych poranków w moim życiu. Zrobiłem wtedy mnóstwo zdjęć i zrealizowałem moje wymarzone ujęcie. Dla takich chwil warto wcześnie wstawać i kłaść się w błocie!

Jedna rzecz na koniec. Bądź wytrwały i nie poddawaj się. Ponieważ nigdy nie wiesz, czy dany dzień nie będzie właśnie tym, w którym spełnisz swoje marzenia. Nawet jeśli na początku nic na to nie wskazuje.