Od dawna chodził mi po głowie pomysł na nocną sesję zdjęciową we mgle. Do jej realizacji potrzebowałem dwóch rzeczy, chętnego modela oraz mgły gęstej jak mleko. Pierwszy element był teoretycznie łatwy do znalezienia (choć jak się później okazało, nie do końca). Natomiast z odpowiednią pogodą było już dużo gorzej. Jesienią codziennie obserwowałem prognozy pogody i wypatrywałem znaki wskazujące na powstanie mgły – ochłodzenie się temperatury oraz brak wiatru.

Po wielu deszczowych, listopadowych dniach w końcu temperatura spadła poniżej zera i pojawiła się szansa na mgłę. Najgęstsza miała być pomiędzy 2 a 4 w nocy. Dla mnie idealnie – nie ma ludzi w mieście, jest cisza i spokój. Dla modela trochę gorzej. I tu się zaczął pojawiać problem. Mianowicie, gdy opowiadałem o planach sesji zdjęciowej we Wrocławiu zasnutym mgłą to wszyscy byli chętni. Jednak gdy pojawiły się idealne warunki to nagle wszyscy potencjalni modele odpadli. W sumie to trochę im się nie dziwię, perspektywa pozowania kilka godzin w środku nocy i przy -7°C nie zachęcała. Ale z drugiej strony tak gęsta mgła zdarza się w mieście bardzo rzadko…

Po długich pertraktacjach ze zbawieniem przyszedł mój brat i zgodził się zostać modelem. Wieczorem Wrocław zatopił się w gęstym mleku, a my o 1:30 ruszyliśmy na zdjęcia i skończyliśmy o wschodzie słońca. W efekcie powstała seria fotografii przedstawiająca miasto zanurzone we mgle.

Dzięki Piotrek 🙂