Poniżej znajdziesz historie zza kulis 12 zdjęć zamieszczonych w moim kalendarzu dzikiej przyrody na rok 2024. Jeśli nie masz jeszcze kalendarza, możesz go zamówić tutaj.
Na krawędzi
Bardzo lubię fotografować zwierzęta pokazując jednocześnie środowisko, w którym występują. Podczas mojej ostatniej wyprawy w Alpy Szwajcarskie, warunki były idealne do tego rodzaju fotografii.
Pierwszego dnia, kiedy odwiedziłem teren, na którym występują płochacze halne (Alpine Accentors), widoczność była bardzo słaba. Praktycznie byłem w chmurach, a jedyne zdjęcia, które mogłem wtedy zrobić, były zbliżenia i portrety. Na szczęście po kilku godzinach zaczęło wiać, a chmury rozproszyły się. To był idealny moment, by przejść na obiektyw szerokokątny.
Na podstawie wcześniejszych obserwacji płochaczy halnych wiedziałem, że upatrzyły sobie ścieżkę wzdłuż krawędzi, którą przemierzały w poszukiwaniu pożywienia. Cierpliwie czekałem z aparatem, planując kompozycję. Po pewnym czasie płochacz się pojawił i udało mi się uchwycić moment, gdy był w trakcie skoku, co dało wrażenie, jakby unosił się nad śniegiem.
Poranne ziewnięcie
Portret zrelaksowanej foki, którą spotkałem w Islandii w lutym tego roku. Podczas fotografowania zwierząt w wodzie kluczowe jest ustawienie obiektywu jak najbliżej powierzchni wody, aby osiągnąć niską perspektywę. To spowoduje również rozmycie przedniego planu i tła. W tym konkretnym ujęciu aparat prawie dotykał powierzchni wody.
Ponad Alpami
Wieszczek przelatujący ponad Alpami
Parowóz
Zeszłej zimy odwiedziłem Puszczę Białowieską – miejsce, gdzie żyją największe ssaki w Europie - żubry. Wyprawa, choć krótka, była bardzo udana. Ostatniego dnia wyprawy pogoda się zmieniła, przyszły niskie temperatury, a niebo się przejaśniło.
O wschodzie słońca spotkałem grupę żubrów, które w tych warunkach parowały na wszystkie strony. Powoli obszedłem stado, aby sfotografować żubra dokładnie na tle wschodzącego słońca. Skorygowałem kompensację ekspozycji w aparacie na minus, ustawiłem niską wartość ISO i upewniłem się, że zdjęcie nie będzie prześwietlone. Po pewnym czasie żubr wydmuchał strumień powietrza, i to jest właśnie moment widoczny na zdjęciu.
Jezioro łabędzie
Kiedyś widziałem tańczące łabędzie. Od tamtego dnia bardzo chciałem sfotografować te niezwykłe zaloty. Kiedy nadeszła kolejna wiosna, codziennie odwiedzałem jezioro, obserwując parę łabędzi niemych. Miałem małą przecinkę w trzcinach, gdzie spędzałem godziny z aparatem. Któregoś dnia cierpliwość się opłaciła i tuż przed moim obiektywem para łabędzi wykonała niesamowity taniec godowy. Synchronicznie zanurzały głowy w wodzie i podnosiły je do góry, tworząc iskry kropelek. Chwilę później łabędzie zjednoczyły się w akcie miłości. Na koniec ustawiły się w piękny kształt serca. Jako fotograf nie mogłem prosić o więcej!
Islandzka piękność
Było już po północy i słońce chyliło się ku zachodowi. Światło było piękne i miękkie. Maskonur właśnie wylądował na klifie i pozwolił mi na wykonanie kilku portretów w złotym świetle.
Poranna przechadzka
Lewa, prawa, lewa, prawa. Renifer przechodzący przez żwirową drogę na Islandii. W tle widać odbicie zachodzącego słońca o północy.
Dyrygent
Krzyżówka trzepiąca wodę z piór po kąpieli w słoneczny zimowy dzień.
Ciekawostka: Czy widzisz rozmycie wokół krzyżówki? To młody łabędź niemy, który był tuż przede mną. Na początku nie byłem zadowolony, bo zasłaniał całą scenę, ale potem zobaczyłem, że mogę to wykorzystać na swoją korzyść. W rezultacie powstała ciekawa rozmyta rama dopełniająca kompozycję.
O wschodzie
Grupa kormoranów o wschodzie.
Zdziwiona
Portret ciekawskiej wiewiórki sfotografowanej w chłodny poranek.
Ostatnie światło
Dzień był pochmurny i wydawało się, że nic się nie zmieni. Mimo to poszedłem na spacer w poszukiwaniu żubrów i znalazłam grupę na łące. Spędziłem z nimi kilka godzin, ale wszystkie zdjęcia, które zrobiłem nie były szczególne ze względu na złe światło. Kiedy już miałem wracać do domu, chmury się rozstąpiły i na scenie pojawiły się złote promienie słońca. Dwie minuty później było już po wszystkim. Właśnie dlatego kocham fotografię, ponieważ pozwala mi zatrzymać na zawsze sceny, które trwają tylko krótką chwilę.
Słonecznikowy raj
Wielkie pole słoneczników nie mogło być skoszone ze względu na wysoki poziom wody. Zimą miejsce to przyciągnęło tysiące ptaków, głównie dzwońców, szczygieł i jerów. Chciałem sfotografować te ptaki z ich perspektywy, pokazując środowisko, w którym występowały. W tym celu ustawiłem aparat z szerokokątnym obiektywem wśród słoneczników i zamaskowałem go śniegiem i zeschłymi słonecznikami. Następnie odsunąłem się w bezpieczne miejsce i czekałem ze zdalnym wyzwalaczem. W końcu przed aparatem wylądowało całe stado jerów, a jeden osobnik usiadł tam, gdzie sobie wymarzyłem.
Całą historię o słonecznikowym raju opisałem kiedyś tutaj.
To 12 zdjęć, które znalazły się w moim kalendarzu dzikiej przyrody na rok 2024. Jeśli nie masz jeszcze kalendarza, możesz go zamówić tutaj:
Nic nie znaleziono.
Mateusz Piesiak
Fotograf dzikiej przyrody z Polski, ze szczególną pasją do ptaków.