Gdy fotografuję dziką przyrodę staram się eksperymentować z ustawieniami w aparacie, aby uzyskać ciekawy efekt. Często korzystam z długiego czasu naświetlania, aby częściowo rozmyć ruch. W ten sposób sfotografowałem m.in. “Zjawy poranka”, gdzie aparat był ustawiony nieruchomo, a w tym przypadku poruszające się mewy namalowały białe smugi. Pewnego dnia wpadłem na pomysł, żeby zrobić podobne zdjęcie, lecz teraz aparat podążałby za lecącym obiektem, który koniec końców pozostawałby ostry, rozmazując przy tym tło.

Żeby zrealizować ten plan musiałem udać się na pobliskie stawy, gdzie co roku jesienią zlatuje się mnóstwo śmieszek. Na miejsce przyjechałem jeszcze przed wschodem słońca, zamaskowałem się w trzcinach i ustawiłem aparat. Tego dnia zapowiadali chmury. Do moich potrzeb były to idealne warunki, ponieważ mniej światła = dłuższy czas naświetlania.

Po jakimś czasie zaczęły pojawiać się mewy. Na początku daleko, lecz stopniowo zaczęły się zbliżać w moim kierunku. Gdy były już w dogodnej odległości zacząłem robić zdjęcia. Starałem się poruszać aparat równolegle do lotu śmieszek. Tego dnia zrobiłem pareset zdjęć. Choć wydawało mi się, że kierowałem obiektywem równo z mewami, zdjęć na których co najmniej jedna mewa jest ostra wyszło zaledwie kilka.

Szczególnie jedna fotografia spodobała mi się. Uchwyciłem moment, w którym mewy wzbijają się do lotu tworząc swego rodzaju ptasią falę wyłaniającą się z wody. Oto ona:

Arisen from water

Canon 1d Mark III + Canon 400mm f/5.6 + EX x1.4 (f/8; 1/20sec; ISO125)

Powyższe zdjęcie zajęło 3 miejsce w międzynarodowym konkursie fotograficznym Siena International Photography Awards 2016 w kategorii Student. Osobny post z ceremonii rozdania nagród wkrótce 🙂